Na każdym kroku ludzie wmawiają nam, że powinniśmy myśleć o swojej przyszłości. Musimy się kształcić coraz bardziej i bardziej, bo żeby dostać pracę w naszym kraju musisz ciężko na to pracować. Dlaczego jednak inni mówią nam kim mamy być? Na przykład nasi rodzice. Większość martwi się o to, żebyśmy kiedyś żyli w dostatku, żeby niczego nam nie zabrakło. Często podsuwają nam pewne decyzje, albo sami je za nas podejmują. Po tym wszystkim wymagają od nas, żebyśmy byli samodzielni. Ale to tak nie działa...
Pomińmy rodziców, bo oni robią to dla naszego dobra. W końcu jesteśmy ich dziećmi i chcą abyśmy mieli to, czego oni mieć nie mieli.
Ale jak to jest z nauczycielami?
Sama posiadam młodsze rodzeństwo i wiem, że już w klasach 1-3 podstawówki nauczyciele zadają dzieciom pytanie ,,Kim chcecie zostać w przyszłości?''. Dzieci w takim wieku na pewno jeszcze o tym nie myślały. Zwykle odpowiadają na to pytanie bez zastanowienia. Co takie dziecko może wiedzieć o swojej przyszłości...
W okresie klas 4-6 zaczyna się straszenie o zdanie testu szóstoklasisty, który teoretycznie mało wnosi do tego kim tak naprawdę będą w życiu. Co prawda - uczy ich i przygotowuje do testów, które pojawią się już za kolejne trzy lata, ale co z tego? Prędzej czy później to nastąpi i nie będzie odwrotu. Sama dobrze pamiętam, że nauczyciele straszyli, że ten test będzie trudny i musimy się postarać bo od tego zależy nasza przyszłość. Co test szóstoklasisty zmienił w moim życiu? Nic. Wniósł do niego tylko większy stres - niepotrzebny w takim wieku.
Dotarliśmy do gimnazjum. Okres w życiu, gdzie zaczyna się straszenie testem gimnazjalnym. I faktycznie - ten test zależy od tego do jakiego liceum czy technikum pójdziemy, ale dalej nie rozwiązuje problemu kim chcemy być w życiu. W gimnazjum nauczyciele stawiają największy nacisk na pytanie do jakiej szkoły średniej mamy zamiar pójść. Jak już wiemy możemy iść do liceum ogólnokształcącego (najlepszy wybór dla ludzi, którzy po prostu jeszcze nie wiedzą co chcą w życiu robić) i reszta szkół o określonych profilach.
Do czego zmierzam po wypisaniu tych poszczególnych etapów?
Otóż, skandalem dla mnie jest to, że w wieku 15-16 lat każą nam wybierać kierunek w życiu, w którym musimy się spełnić, aby dostać potem jakąkolwiek pracę. W takim wieku nikomu nie chce się myśleć o tym, jaki zawód będzie wykonywał. Nikt nie daje nam nacieszyć się młodością. Życie jest przepełnione wielkim stresem i zmartwieniami i ciągłym zadawaniem sobie tego pytania ,,Kim będę jak dorosnę?''.
Szkoła stawia nas przed wyborem, który ma zaważyć na naszych losach, naszych przyszłych zarobkach, naszym wykształceniu. Ale dlaczego mamy o tym myśleć, aż tak wcześnie? Pół naszego życia spędzamy w szkole, a drugie pół jest praktycznie odrabianiem lekcji, nauką i myśleniem o przyszłości. Nie mamy czasu na prawdziwe życie.
Jeśli ministerstwo uważa, że jest to dobry czas na to, żeby ''dzieci'' uświadamiały sobie, że niedługo czeka ich ciężka harówa w pracy i ich (może nie wymarzonym) zawodzie to proponuje jedną rzecz.
W gimnazjach powinny odbywać się poszczególne zawodowo przygotowane warsztaty z wielu dziedzin pracy w Polsce. To by rozszerzyło pogląd na przyszłość, umiejętności, a nawet wiedzę na temat poszczególnych zawodów.
A ty? Co myślisz o tak wczesnym myśleniu o przeszłości?
Mania
Pomińmy rodziców, bo oni robią to dla naszego dobra. W końcu jesteśmy ich dziećmi i chcą abyśmy mieli to, czego oni mieć nie mieli.
Ale jak to jest z nauczycielami?
Sama posiadam młodsze rodzeństwo i wiem, że już w klasach 1-3 podstawówki nauczyciele zadają dzieciom pytanie ,,Kim chcecie zostać w przyszłości?''. Dzieci w takim wieku na pewno jeszcze o tym nie myślały. Zwykle odpowiadają na to pytanie bez zastanowienia. Co takie dziecko może wiedzieć o swojej przyszłości...
W okresie klas 4-6 zaczyna się straszenie o zdanie testu szóstoklasisty, który teoretycznie mało wnosi do tego kim tak naprawdę będą w życiu. Co prawda - uczy ich i przygotowuje do testów, które pojawią się już za kolejne trzy lata, ale co z tego? Prędzej czy później to nastąpi i nie będzie odwrotu. Sama dobrze pamiętam, że nauczyciele straszyli, że ten test będzie trudny i musimy się postarać bo od tego zależy nasza przyszłość. Co test szóstoklasisty zmienił w moim życiu? Nic. Wniósł do niego tylko większy stres - niepotrzebny w takim wieku.
Dotarliśmy do gimnazjum. Okres w życiu, gdzie zaczyna się straszenie testem gimnazjalnym. I faktycznie - ten test zależy od tego do jakiego liceum czy technikum pójdziemy, ale dalej nie rozwiązuje problemu kim chcemy być w życiu. W gimnazjum nauczyciele stawiają największy nacisk na pytanie do jakiej szkoły średniej mamy zamiar pójść. Jak już wiemy możemy iść do liceum ogólnokształcącego (najlepszy wybór dla ludzi, którzy po prostu jeszcze nie wiedzą co chcą w życiu robić) i reszta szkół o określonych profilach.
Do czego zmierzam po wypisaniu tych poszczególnych etapów?
Otóż, skandalem dla mnie jest to, że w wieku 15-16 lat każą nam wybierać kierunek w życiu, w którym musimy się spełnić, aby dostać potem jakąkolwiek pracę. W takim wieku nikomu nie chce się myśleć o tym, jaki zawód będzie wykonywał. Nikt nie daje nam nacieszyć się młodością. Życie jest przepełnione wielkim stresem i zmartwieniami i ciągłym zadawaniem sobie tego pytania ,,Kim będę jak dorosnę?''.
Szkoła stawia nas przed wyborem, który ma zaważyć na naszych losach, naszych przyszłych zarobkach, naszym wykształceniu. Ale dlaczego mamy o tym myśleć, aż tak wcześnie? Pół naszego życia spędzamy w szkole, a drugie pół jest praktycznie odrabianiem lekcji, nauką i myśleniem o przyszłości. Nie mamy czasu na prawdziwe życie.
Jeśli ministerstwo uważa, że jest to dobry czas na to, żeby ''dzieci'' uświadamiały sobie, że niedługo czeka ich ciężka harówa w pracy i ich (może nie wymarzonym) zawodzie to proponuje jedną rzecz.
W gimnazjach powinny odbywać się poszczególne zawodowo przygotowane warsztaty z wielu dziedzin pracy w Polsce. To by rozszerzyło pogląd na przyszłość, umiejętności, a nawet wiedzę na temat poszczególnych zawodów.
A ty? Co myślisz o tak wczesnym myśleniu o przeszłości?
Mania